Do pracy na koszt podatnika

W piątek 27 października warto było kupić papierowe wydanie Gazety Lubuskiej. Kostrzyn nad Odrą po raz kolejny miał swój dedykowany artykuł. Tym razem trudno nazwać tekst mianem sukcesu czy osiągnięć. Tytuł „Pani sekretarz jeździ do pracy na koszt podatnika” sugeruje raczej piętnowanie samorządowej patologii.

Dla wtajemniczenia czytelników należy zaznaczyć, że kostrzyńska sekretarz miasta nie dysponuje własnym samochodem, zarabia 12,5 tysiąca złotych miesięcznie, a do pracy daleko. Od lat wrażliwsi kostrzynianie sugerowali naszej reakcji o miejskich służbowych samochodach wykorzystywanych jak „taksówki”. Przez te lata patologie stały się praktycznie codziennością. Zmieniały się tylko samochody, na nowsze i droższe. W połowie października mieszkańcy ulicy Osiedlowej takim praktykom w wykonaniu sekretarz Suskiej powiedzieli DOŚĆ i poinformowali o fakcie bezstronnych dziennikarzy Gazety Lubuskiej. Dowody na proceder były bezsporne – nagranie z monitoringu wspólnoty mieszkaniowej. Korzystanie z „miejskich taksówek” tuż przy nagrywającej kamerze najwidoczniej na sekretarz miasta nie robi większego wrażenia. Nie wspominając o sąsiadach-mieszkańcach, dla których wydatkowanie publicznych pieniędzy w taki sposób przestało być zabawne. Ponadto sąsiedzi Anny Suskiej twierdzą, że po swoją „szefowa” przyjeżdża także „taksówka” o nazwie straż miejska. Zapytany przez Gazetę Lubuską komendant straży twierdzi, że tylko raz „podwoził”do domu panią sekretarz. Mamy nadzieję, że już od listopada w comiesięcznej informacji o działalności kostrzyńskiej straży miejskiej pojawi się nowa kolumna: transport sekretarz do pracy Zamiast przeprosić mieszkańców sekretarz i burmistrz nie widzą w całej sytuacji nic nadzwyczajnego. Uważają, że służbowe auto garażowane jest w centrum miasta i do sekretarz ma „po drodze” . Skutecznym rozwiązaniem sytuacji byłoby zorganizowanie terenowego biura sekretarz w starym urzędzie miasta. Wtedy najbliżej byłoby na „piechotę” do pracy (150metrów w linii prostej). W październiku w mieście nie funkcjonowała komunikacja miejska. Renciści i emeryci chcąc dojechać do szpitala musieli korzystać z normalnej taksówki, często wydając swoje ostatnie pieniądze. Pani sekretarz nie musiała płacić.

 

Apelujemy do kostrzyńskich urzędników o podobnej post pegeerowskiej mentalności aby wzięli sobie do serca sienkiewiczowską maksymę: Kończ waść, wstydu oszczędź!

Dodaj komentarz