Radni z pampersami

Dla większości kostrzyńskich radnych i burmistrza Andrzeja Kunta opinia IPN-u w dotycząca formacji Wojsk Ochrony Pogranicza została przyjęta jak „prawda objawiona” lub głos Wyroczni Delfickiej. Ta sama instytucja w ostatnim czasie, rehabilituje morderców kobiet w ciąży, dzieci i bezbronnej mniejszości białoruskiej z Podlasia.

Obecnie rolę ostatniego „bezpiecznika” przed narzucaniem nowej wizji historii Polski przed 1989 pełnią polskie samorządy. Nie ma miesiąca bez sporów sądowych pomiędzy samorządowcami a przedstawicielami władzy państwowej przeciwko zmianom nazw ulic, pomników itp. Takim samorządowcem był m. in. Paweł Adamowicz, dla którego nawet na kilka godzin zorganizowano w Kostrzynie „ołtarzyk” na Placu Wojska Polskiego. Dlaczego toczą się spory? Głównie z tego powodu, że generalizuje się wszystkich ludzi i wszystkie formacje, które działały w powojennej strukturze Polski. Samorządowcy uświadomili sobie, że określanie mianem „zbrodniarzy” całych formacji, w tym także WOP jest zwyczajną nieuczciwością. Trzy lata temu zaczęto odbieranie emerytur, także żołnierzom Wojsk Ochrony Pogranicza, zwalniane z pracy doświadczonych funkcjonariuszy, którzy w 1989 roku trzy miesiące spędzili w szkołach oficerskich itp. Za chwile przyjdzie czas na kostrzyńskich żołnierzy, którzy w jednostkach wojskowych służyli zdrajcom narodu, kostrzyńskich papierników, którzy zbudowali fabrykę papieru w służbie wychodków Układu Warszawskiego, kolejarzy, którzy zapewne współpracowali z SOK i włączyli się w rozwijanie aparatu bezpieczeństwa, nauczycieli którzy wychowali inżynierów z Petrochemii Płockiej, dzięki czemu rosyjskie czołgi miały „polskie paliwo” - takich absurdów można mnożyć w nieskończoność. Najgorsze jest to, że te pomysły są realizowane przez polskie instytucje historyczne. Z tego powodu znaczna część polskich środowisk politycznych i naukowych jest za likwidacją wybiórczych instytucji historycznych, a przynajmniej ich głębokiej reformy oraz uzależnienie od politycznych wizji. Burmistrz Andrzej Kunt i radni są przerażeni, że wojewoda może wydać postanowienie zastępcze i sam zmienić nazwę szkoły im. Wojsk Ochrony Pogranicza. Szkoła przygotowała swoje propozycje, które nie mają nic wspólnego z historią naszego miasta - Orła Białego, Konstytucji 3 Maja, Mazurka Dąbrowskiego czy Orląt Lwowskich. W tych okolicznościach nie ma najmniejszego znaczenia jak będzie się nazywać nasza SP, równie dobrze wojewoda może ją nazwać im. Męczenników PRL czy Przyjaźni Polsko-Węgierskiej.

Spór o nazwę SP 4 jest już praktycznie zakończony. Na najbliższej sesji 12 radnych zagłosuje „ZA” zmianą patrona, przeciw będą radni SLD (Elżbieta Sobczak i Łukasz Urban) oraz Bożena Gęzikiewicz. Miasto Kostrzyn nad Odrą nie jest statystyczną polską gminą. To miasto, które od gruzu odbudowywali m. in. polscy kolejarze, papiernicy, żołnierze i WOP. Ludzie, którym dziś zabiera się emerytury i wymazuje z polskiej historii są żywą historią naszego miasta. To oni wybrali kilka miesięcy temu burmistrza Kunta na burmistrza miasta, widząc w nim partnera do dyskusji. Dziś kostrzyńscy samorządowcy nie chcą sporów administracyjnych z wojewodą. Wybierają łatwą dietę i bezrefleksyjną pracę. Jedyny dyskomfort to pampers między pośladkami.

Dodaj komentarz