Rowerowe „eldorado”

Kostrzyn nad Odrą to rozległe miasto o powierzchni ponad 46 km². Z jednego na drugi koniec miasta jest 12 km., i jak chcesz się dalej przemieścić potrzebny jest samochód albo rower. I tutaj zaczyna się problem, bo tras rowerowych w mieście jest mało i większość w złym stanie. Nawet są ogromne problemy żeby wyjechać z miasta rowerem w kierunku południowym. Są dwie drogi szybkiego ruchu, jedna w kierunku Górzycy, druga wzdłuż Parku Narodowego w kierunku Słońska, ale żeby jechać tymi drogami trzeba mieć mocne nerwy. Próbowaliśmy z żoną robić rowerówkę tymi drogami, ale nie długo musieliśmy czekać na mijające nas samochody z prędkością 150 km/h. Żona spadła z roweru i zaczęła płakać, a mnie czapka podniosła się 10 cm nad głowę. Żeby było śmiesznie przy drodze do Słońska jest miejsce na trasę rowerową, ale przedstawiciele naszego prężnego województwa i gmin, do których przylega Park, przez ponad 20 lat nie umieli się porozumieć w sprawie budowy trasy rowerowej. I to dzieje się w otulinie Parku Narodowego, w którym nie tylko się liczy ptaki, ale powinno się uczyć społeczeństwo szacunku do przyrody. Ale jak tu uczyć, jak tu się trudno dostać. Na dodatek ktoś wymyślił, żeby w tej otulinie wzdłuż drogi wyciąć 580 ponad 100 letnich jesionów. Jesiony mają silnie rozbudowany system korzeniowy i po to sadzono je na wale. Jeżeli wytną jesiony, to dwie powodzie i będziemy pływać do Słońska łodziami. Wypadków też nie będzie mniej bo rozpędzony kierowca jak nie uderzy w drzewo, to wpadnie do rowu, które są po obu stronach drogi. Jak się nie zabije na drzewie, to się utopi.

Pod koniec lat 80-tych ubiegłego wieku z nieodżałowanym miłośnikiem przyrody Januszem Wieczorkiem naliczyliśmy około 1000 jesionów na odcinku od przejazdu kolejowego w Kostrzynie do mostku na Czerwonym Kanale. Na odcinku ok. 6 kilometrów jesiony tworzyły wspaniały tunel. Myśleliśmy, że utworzą tutaj rezerwat na skalę europejską, później wspólnie z Parkiem Narodowym będzie gratką dla miłośników przyrody. Stało się inaczej, na początku lat 90 tak przycięto drzewa, że kilkadziesiąt uschło. Obecnie droga przedstawia żałosny widok, zbyt mocno poprzycinane drzewa chorują i schną. To co zrobiono to barbarzyństwo.

W centrum miasta nie uświadczysz trasy rowerowej, dopiero na chodnikach po obu stronach ulicy Wodnej namalowane są rowery, ale na chodniku od zachodniej strony trasa prowadzi odcinkami, ponadto na chodnikach często parkują samochody. Jedziemy ulicą Wyszyńskiego, jaka smutna ta ulica po wycięciu dorodnych kasztanowców, chociaż dwa się uchowały pomiędzy dwoma dużymi blokami. Jest namalowany rower na chodniku obok sklepu Dino. Mamy więc trasę rowerową w kierunku Osiedla Warniki, trasa od ulicy Radości przechodzi na drugą stronę ulicy i tę część chodnika robili chyba wybitni specjaliści, bo powyginany na różne strony.

Na Zatorzu mamy trasę rowerową przy ul. Jana Pawła II, ale trasa zaczyna się od przecięcia z ulicą Orła Białego. Jazda tą trasą nie należy do przyjemnych, co chwilę krawężniki i wyjazdy z posesji lub ulic. Za to widoki ciekawe. Przed kościołem piękne bloki w półkolu. Wewnątrz duży plac, na którym rośnie jedno drzewko i parkuje 150 samochodów. Za kościołem budują kolejne osiedle o wzniosłej nazwie ,,Słoneczne”. Jak na osiedlu nie będzie drzew, a słońce będzie przypiekało, to nazwa niepotrzebna. Tak samo przy ul. Drzewickiej powstaje Osiedle Kwiatowe. Cały czas się zastanawiam gdzie posadzą tego kwiata, bo przecież nie może zabraknąć miejsca na parking. Prawdziwa asfaltowa trasa rowerowa rozpoczyna się od przecięcia z ulicą Chopina. Asfaltową trasą dojedziemy do ul. Narutowicza i ulicą Narutowicza do Drzewickiej. Na polbrukowych chodnikach namalowane są rowery przy ulicach, Narutowicza do baru Gucio, Cmentarnej do ulicy Rzemieślniczej, przy Rzemieślniczej i Sosnowej. Mamy odcinki trasy rowerowej przy Milenijnej i Północnej oraz około 300 m przy ulicy Asfaltowej, od ul. Przemysłowej do Belgijskiej. To wszystko zrobione jest w takim chaosie, że trudno się połapać. Jadąc ulicą Asfaltową zaciekawiło mnie 14 pni po świeżo ściętych około 100 letnich drzewach. Wycinkę tak zmyślnie robiono, że jadąc samochodem nie zauważysz, że w tym miejscu wycięto drzewa. Ogołociliśmy z drzew szereg ulic w mieście, widać, że ten proceder nie ma końca. Drzewa przynoszą znaczne korzyści, dawno zrozumieli to na zachodzie. Czemu nie chcemy korzystać z rad mądrzejszych. Liczbowo, przez 50 lat drzewo produkuje tlen o wartości 25 000 euro, natomiast 100 ponad 40-letnich drzew przynosi roczne dochody 225 000 dolarów. Jeżeli ktoś podjął decyzję o wycięciu drzew wzdłuż torów kolejowych, bo stwarzają zagrożenie dla podróżnych, to wycięto też setki drzew na trasie do Barnówka, do którego nie kursują pociągi osobowe, tylko od czasu do czasu pociąg przeciągnie cysterny z ropą.

Okazuje się, że w Kostrzynie też mamy znakomitą trasę rowerową, ale znajduje się w polu na obrzeżach miasta. Żeby dojechać do tej trasy trzeba przejechać lasem 2,5 km do domku myśliwskiego, który jeszcze niedawno tętnił życiem, a dzisiaj zamknięty i otoczenie przedstawia smutny widok. Z domku myśliwskiego 300 m do przejazdu kolejowego i za przejazdem mamy 1,5 km w kierunku Stalagu piękną asfaltówkę rowerową i dalej kilometr trasy polbrukowej do ulicy Szumiłowskiej.

Czemu w polu możn a w centrum miasta nie można?

Drogowcy i policjanci upierają się, że drzewa są przyczyną wypadków, czemu nie mówi się, że to nadmierna prędkość kierowców jest zagrożeniem. Jeżdżąc rowerem po mieście jestem systematycznie wyprzedzany przez kierowców pojazdów przekraczających dozwoloną prędkość. Szczególnie w weekendy robiąc objazd dookoła miasta byłem systematycznie wyprzedzany przez motocyklistów z prędkością znacznie przekraczającą 100 km/h. Trwa to latami i nie idzie temu zaradzić. Inni sobie poradzili, a u nas nadal dziki kraj.

 

 

Andrzej Dudkiewicz

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz