Milczące ofiary

Czy można po kilkuletnich przygotowaniach do kapitalnego remontu drogi zabezpieczyć drzewa, zwężyć drogę i w sezonie lęgowym wyciąć kilkadziesiąt zdrowych drzew? Oczywiście, że można – w Kostrzynie nad Odrą.

Zakończył się remont ulicy Wodnej. Początkowo wszystko szło spokojnie. Zdrowe i dorodne lipy, które rosły wzdłuż drogi, zostały osłonięte specjalnymi opaskami. Wszystko wskazywało, że przynajmniej jedna z ostatnich alei zostanie uratowana. Niestety, pewnego dnia, te piękne drzewa przez Słowian uważane za drzewa święte, zostały ścięte. Ze smutkiem wspominamy, wyrżnięcie alei lipowej (ponad 300 drzew) w Szumiłowie czy alei kasztanowej na ulicy Wyszyńskiego. Jak na ironię masowe wycinki następują w momencie, w którym w mieście z powodu prawdopodobnie obniżenia poziomu wód gruntowych licznie obumierają drzewa.

I tym razem widzimy coś szokującego, niezrozumiałego przez wielu mieszkańców Kostrzyna. To nasi czytelnicy pierwsi donieśli nam, że w końcowej fazie wykonania nowej nawierzchni asfaltowej zaczęto rżnąć dorodne, zdrowe drzewa lipowe. Czyżby w fazie projektu wycięcie drzew nie było planowane?! Mieszkańcy są zszokowani, co to jest? Poza tym dlaczego drewno lipowe było cięte na krótkie klocki, jakby miało być przeznaczone do palenia w piecach? Czy w tym mieście nie ma mądrych urzędników, którzy odsprzedadzą to cenne drewno, np. rzeźbiarzom. Głupota i marnotrawstwo przekroczyła granice odpowiedzialności i rozsądku. Poza tym drzewa powinno się sadzić, a nie wycinać, czytamy o ważnych korytarzach ekologicznych utworzonych z lip, które dają cień, osłaniają przed wiatrem i śniegiem i są miododajne. W Kostrzynie zaprojektowano tak ulicę, że drzewa przewidziano tylko po jednej stronie. Ciekawe w jaki sposób dokonano wyboru zadrzewionej części drogi.

Urzędnicy kostrzyńskiego magistratu tłumaczą, że drzewa przeznaczono do wycięcia ponieważ były bardzo płytko zakorzenione i niszczyły nawet dotychczasową, brukową nawierzchnię ulicy Wodnej oraz krawężniki. Podczas remontu niektóre z nich zaczęły się podobno nawet przechylać. Z tego wynika, że tylko po jednej stronie drogi drzewa były płytko zakorzenione. Ktoś musiał złośliwie sadzić. Wycinka była uwzględniona w projekcie, ale do ostatniej chwili nie było zgody na ich wycięcie przez Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska, dlatego lipy musiały być osłonięte w trakcie początkowej fazie prac remontowych. Uzgodniono też, że po niewielkiej korekcie projektu i zwężeniu nawierzchni ulicy można pozostawić lipy po lewej stronie ulicy.

Dobrze, że udało się ocalić choć część zieleni w mieście, ale jednak pozostaje pewien żal, że nie dało się tak przemyśleć całości inwestycji, aby te piękne lipy mogły rosnąć sobie kolejne 100 lat. Być może gdyby faza projektowania trwała kilka lat dłużej, to jakiś urzędnik wpadłby na rozwiązanie. Pamiętajmy, że aby ściąć takie drzewa wystarczy chwila, aby wyrosło trzeba czekać długie lata, a ostatnio chyba zbyt pochopnie to miasto pozbywa się starych drzew.

Dodaj komentarz