Bizancjum nad Odrą

Analiza budżetu miasta z pozoru wydaje się nudna i monotonna. Rozbudowane tabelki z liczbami zazwyczaj nie są wyczekiwane przez mieszkańców, a zapisane miliony przeważnie nic nikomu nie mówią. Liczby zaczynają dopiero „przemawiać” jak porównamy je z budżetami podobnych miast w chwili obecnej i kilkanaście lat temu.

Na grudniowej sesji Rady Miasta, jak co roku, burmistrz Kostrzyna dr Andrzej Ludwik Kunt onieśmielił radnych swoim projektem budżetu miasta na 2016 rok. Streszczając mamy około 71 milionów wpływów i 70 milionów wydatków, poważnych inwestycji się nie planuje (największa pozycja inwestycyjna jest związana z budową dróg osiedlowych za 850 tys. złotych) i nikt nie wie czy będą jakiekolwiek środki zewnętrzne.

Najbardziej interesującą pozycją w każdym budżecie jest „administracja publiczna” czyli ile nas kosztują urzędnicy. W 2003 roku, gdy kreator swojego pierwszego budżetu dr Andrzej Kunt czytał niepewnym głosem założenia wydatków na administrację wypowiedział: 4 miliony złotych. W grudniu 2015 potrzebował 8 milionów – skromny wzrost o 100%. Dębno w 2003 roku na swoją administrację wydawało 4,2 miliony dziś 7,2 mln – wzrost o 71% z tą różnicą, że Dębno to miasto z kilkunastoma sołectwami. Miastem i gminą są także Słubice, które w 2005 roku na swoich urzędników wydawały 6 milionów, a dziś wydają około 8 milionów – wzrost o 33% . W 2005 roku Kostrzyn na urzędników wydawał 4,2 mln. W tych okolicznościach burmistrz powinien zakupić wszystkim kostrzyńskim urzędnikom koszulki z napisem „lepszy sort”.

Dla wrażliwych cenną pozycją budżetową jest „pomoc publiczna”. Ile można przeznaczać na pomoc publiczną w mieście praktycznie bez bezrobocia? Prawie 12 milionów złotych (8 powraca z budżetu państwa). W 2003 na pomoc społeczną wydawaliśmy 4 miliony. Dębno w 2003 na pomoc społeczną wydawało 4,3 mln, dziś wydaje 13,5. Różnica polega na tym, że Dębno ma gorszą sytuację z rynkiem pracy, prawie połowa mieszkańców mieszka na wsi i ludzie potrzebują większej pomocy. Słubice na opiekę społeczną wydają niecałe 10 milionów.

Na obsługę długu publicznego Kostrzyn, Dębno i Słubice wydają niewielkie pieniądze. Kostrzyn 1,5 mln (milion w 2003 r.), Dębno 0,7 mln (0,9mln w 2003). Słubiczan obsługa długu kosztuje milion złotych. Na pewno dziwi te 1,5 miliona na dług w sytuacji gdy od kilku lat mamy nadwyżkę budżetową.

Ciekawą pozycją wydaje się być „kultura fizyczna”. W 2003 roku na sport przeznaczaliśmy 0,5 miliona złotych, dziś 2 miliony. Trudno zrozumieć 300% wzrostu w sytuacji, w której nie powstały nowe obiekty sportowe. Podobne pieniądze wydaje Dębno, ale oprócz miasta mają kluby sportowe wraz z infrastrukturą sportową w sołectwach. Od 2003 roku wzrost na kulturę fizyczną osiągnął tam poziom 170%, ale w tym czasie m.in. zbudowano potężną halę widowiskowo-sportową, skate park i atlasy sportowe nad jeziorem.

Jedną z największych dysproporcji stanowią środki przeznaczane na „oczyszczanie miasta” i „zieleń miejską”. W 2003 Kostrzyn na satysfakcję z postrzegania jako zadbane i czyste miasto wydawał około pół miliona złotych. Dziś wydajemy dwa miliony. Dębno wydaje 450 tysięcy. Z myślą o „zielonych płucach” swojego miasteczka Burmistrz Andrzej Kunt przeznaczył milion złotych. W 2003 nasze trawniki kosztowały 380 tysięcy złotych.

Propaganda na 200% czyli ile nas kosztuje pozycja „promocja jednostki samorządowej”. Niestety nie udało nam się odszukać tej pozycji w budżecie na 2003 rok. Dziś miasto na swoją promocję wydaje ok. 400 tysięcy złotych (Dębno 200 tysięcy, a Słubice 280 tysięcy). O około 200% wzrosły wydatki na tzw. biuletyn informacyjny. Dziś przyjemność czytania „urzędniczego bełkotu”, połączonego z artyzmem literackim radnego Bartłomieja kosztuje podatników 60 tysięcy złotych (w 2003 około 20 tysięcy). Dębno na swój biuletyn wydaje 17 tysięcy rocznie a Witnica około 12 tysięcy. Żenujące jest także to, że wydając tyle pieniędzy na promocję miasto nie posiada nawet porządnej mapy turystycznej i przewodnika rowerowego.

Kostrzyn nad Odrą w budżecie na 2016 rok na inwestycje zaplanował około 4 milionów złotych. Z tych środków będą budowane głównie drogi i chodniki w okręgach wyborczych KKW Andrzeja Kunta. W związku z faktem, że burmistrz posiada aż 12 swoich radnych prac będzie dużo, ale nic nie wnoszących w rozwój miasta. Założeniem twórców budżetu jest „przeczekać” rok i zobaczyć na co Unia da pieniądze w latach 2014-2020. Tylko jak mamy przeznaczać 5 milionów na amfiteatr, który spełnia funkcję tła do zdjęć plenerowych czy kolejne 5 milionów na inwestycję typu Plac Wojska Polskiego, który przypomina mauzoleum poległych w wojnach światowych, to warto się zastanowić na co czekamy.

Bartosz Gajewski

Dodaj komentarz