Tyle szachów w całym mieście

Komu nie po drodze na plac Wojska Polskiego, ten nie ma przed oczami tych kilkudziesięciocentymetrowych figur, stojących czy też leżących w zwartym szeregu i spiętych metalową obejmą na dużej szachownicy pod gołym niebem.

Być może za jakiś czas zajrzą tam studenci biologii z uniwersytetu krakowskiego czy katowickiego, żeby zbadać skład gatunkowy roślinności wyrastającej powoli na biało-czarnej szachownicy. Może zdjęcie spętanych szachów zrobi furorę na wernisażu wystawy ukazującej miejsca opuszczone i porzucone. Może też wreszcie nieruchome figury szachowe pokryje gąszcz pnączy - dzikich winorośli, jakie miały już kilka lat temu obrosnąć metalowe konstrukcje na placu Wojska Polskiego.

Można by na przykład zorganizować wakacyjny turniej szachowy z nagrodami dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Gra w szachy rozwija, uczy myślenia i przewidywania. A przede wszystkim jest okazją do pokory, bo uczy przegrywać. W szachach trzeba nieraz uznać wyższość partnera młodszego, czy słabszego w innych dziedzinach.

Porażka szachowa potrafi zaboleć w duszy, prawda? Ale zarazem wyobrażam sobie, ile radości mogą mieć dzieci, przesuwając sporych rozmiarów figury po szachownicy, która swą powierzchnią przewyższa niejedną piaskownicę. Można by też rozgrywać plenerowe zawody pokazowe. Na przykład turniej szachowy radnych miejskich o puchar Osiedla Słowiańskiego. Albo takie rozgrywki: emeryci kontra licealiści. Tyle możliwości... Do reanimacji kostrzyńskich szachów na wolnym powietrzu nie trzeba tak poważnych środków, jak do renowacji nadodrzańskiego Bastionu Król. Nie kosztowałoby to tak wiele, jak upragniony remont większego basenu pływackiego przy ulicy Fabrycznej. Nie trzeba ciężkiego sprzętu, jak w przypadku wymiany kostki brukowej przed Urzędem Stanu Cywilnego. Jednak czegoś trzeba... Może Miejska Biblioteka Publiczna wzięła by czasem szachistów pod swoje skrzydła? Ma już wszak doświadczenie w pozaksiążkowych zajęciach, czego dobrym przykładem była np. czerwcowa impreza rowerowa. A może Kostrzyńskie Centrum Kultury? Albo Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji? Tyle instytucji, a szachy jeszcze leżą odłogiem... Są większe i mniejsze miasta, w których nie ma takich atrakcji jak szachy na wolnym powietrzu w samym centrum.

W Kostrzynie nad Odrą są. Leżą sobie spokojnie. Mam tylko cichutką nadzieję, że za sprawą cyklu produkcyjnego gazety, zanim zostanie ona złożona komputerowo, wydrukowana, poskładana i zszyta aż trafi do czytelników, że do tego czasu ten tekst będzie już nieaktualny. Bo szachami ktoś się zajmie. Ty Czytelniku, czytając go - już wiesz. Ja, pisząc go - jeszcze nie...

Tomasz Rzeczycki

Fot. Grzegorz Zgierski

Dodaj komentarz