Rowerem dookoła Kostrzyna

Byliśmy na północnych przygranicznych terenach Kostrzyna, teraz przyszła kolej na południowe przygraniczne tereny naszego miasta. Wielu rowerzystów jeździ wzdłuż granicy po niemieckiej stronie, są tam znakomite ścieżki rowerowe, tereny zadbane, wszędzie czyściutko, ciekawe jak jest po naszej stronie.

W sierpniową sobotę, silna grupa naszego stowarzyszenia zaplanowała przejazd pociągiem do Kowalowa, następnie rowerami przez Starków, Lisów, Drzecin do granic Słubic, skąd wąską asfaltówką do Nowego Lubusza, wałem do Górzycy i przez łąki do Kostrzyna.

Pogoda wspaniała, więc humory dopisują, wyjazd z dworca PKP o godz. 10.06, kierownik pociągu pomaga nam wstawić rowery do wagonu. Po pół godzinie jesteśmy w Kowalowie wsi sołeckiej zamieszkałej przez 926 mieszkańców. Przed wojną wieś stanowiła ośrodek majątku ziemskiego. We wsi późnoromański kościół z okresu 1250 – 1270 r. przebudowany w 1804 r., spłonął w 1996 r. odbudowany w 1997 r. Jedziemy 4 km. przyzwoitą drogą asfaltową do Starkowa, wokoło pola uprawne, w oddali lasy. Starków, mała zadbana wioska zamieszkała przez 178 osób. Jedziemy dalej, do Lisowa też mamy około 4 km. Po ok. 1,5 km wjeżdżamy do lasu, po prawej znad korony drzew wystają ramiona wiatraków. W lesie przy drodze stoi kilka samochodów, wśród drzew widać kilku grzybiarzy, dwójka naszych skoczyła na rekonesans do lasu, po chwili przynieśli kilka podgrzybków, niewiele brakowało a zostalibyśmy w lesie na grzybach. Lasy między Starkowem i Lisowem ciągną się na południe aż do puszczy Rzepińskiej więc byłoby gdzie zbierać. Lisów, mała wieś zamieszkała przez 159 ludzi, we wsi na rozwidleniu dróg skręcamy w lewo i po kilkuset metrach dojeżdżamy do drogi głównej Kostrzyn –Słubice. Mamy do przejechania ok.7 km. tą drogą. Co chwilę mijają nas rozpędzone samochody i potężne tiry, nieprzyjemnie jedzie się taką trasą. Po 3 km. dojeżdżamy do Drzecina, małej wsi zamieszkałej przez 296 osób, w 1864 r. wieś liczyła 631 mieszkańców. W Drzecinie ostry zjazd, bez pedałowania osiągam prędkość 40 km/godz. Dojeżdżamy do granic Słubic gdzie skręcamy w prawo w wąską podniszczoną asfaltową drogę w kierunku Nowego Lubusza i Pławideł. Cóż za ulga, pozbyliśmy się samochodów i tirów. Jedziemy ponad 4 km wśród pól i łąk, w oddali po prawej zalesione wzgórza. Przy drodze rosną dorodne śliwki, ale niestety większość owoców z robakiem. Przejeżdżamy przez mostek na Czerwonym Kanale jeszcze kilkaset metrów i dojeżdżamy do rozwidlenia dróg, prosto do wsi Pławidła, w lewo do koloni Nowy Lubusz. Pławidła i Nowy Lubusz to niewielkie wioski zamieszkałe przez około 200 mieszkańców każda. Dawniej działały tutaj Państwowe Gospodarstwa Rolne. Mijamy kilka zadbanych domków koloni Nowy Lubusz i po ok. 3 km. wśród pól i nieużytków dojeżdżamy do wału przeciwpowodziowego na rzece Odrze. Na wale zadaszona wiata, bardzo dobre miejsce na odpoczynek i zrobienie posiłku. Po drugiej stronie Odry znakomita panorama rozłożonego na wzgórzach niemieckiego miasteczka Lebus.

Lebus to historyczna stolica Ziemi Lubuskiej zamieszkały przez 3144 mieszkańców. W oddali ładnie prezentuje się Kościół ewangelicki. Wszystko byłoby w porządku, żeby nie było góry śmieci obok wiaty i dookoła. Kilka metrów od wiaty duża przepełniona beczka, z której wysypują się śmieci do pobliskiego rowu, tak nie powinno być na międzynarodowej trasie rowerowej. Po odpoczynku ruszamy dalej, do pokonania zostało nam jeszcze połowa trasy. Od wiaty prowadzi utwardzona szutrowa droga poniżej wału. Droga jest łatwo przejezdna, ale zniszczona jakimiś pojazdami i przez większość trasy poniżej wału czyli około 8 km. jechaliśmy jak po tarce. Wszystkie dziewczyny stwierdziły jednogłośnie, że nie są pewne czy jechały na rowerach czy na koniach. Na tym całym odcinku nie wykoszone trawy na wałach, miejscami trawy sięgają ponad 2 metry. Kompletna dzicz, może to i piękne, ale w stosunku do drugiej strony Odry cofnęliśmy się do XVII wieku. Po 8 kilometrach jazdy znak rowerowy na wałach. Od tego miejsca ścieżka rowerowa wykonana z polbruku prowadzi wałem około 4,5 km. do Górzycy.

Przyjemna jazda, trawy na wałach wykoszone, z wałów piękne widoki na rzekę i niemiecką stronę. Im bliżej Górzycy, tym więcej pojazdów i wędkarzy nad rzeką, w niektórych trudno dostępnych miejscach stoją samochody i aż dziw bierze jak oni tam dojechali. Niedobrze, że polbrukową ścieżką rowerową jeżdżą motorowerzyści, w czasie naszej jazdy dwa motorowery przejechały obok nas. Dojeżdżamy do Górzycy, kończy się polbrukowa ścieżka rowerowa. Wspólna decyzja, jedziemy do centrum wsi na drobny posiłek . W barze ,,Co Nieco ‘’ nieopodal kościoła serwują nam smaczną golonkę albo rybkę. Górzyca to zadbana wieś o charakterze miejskim, liczy 1539 mieszkańców, w 1875 r. liczyła 2517 mieszkańców. Od XVIII w. do 1945 r. utrzymywała prawa miejskie. W pierwotnym planie był powrót z Górzycy przez łąki, ale większość stwierdziła, że starczy nam kilometrów i wracamy do Kostrzyna drogą główną. Szybko przemykamy ostatnie 10 km do Kostrzyna, bo pędzące tiry i samochody na trasie nie dają nam spokoju.

W sumie przejechaliśmy ponad 50 km., nikt nie narzekał, wszyscy zadowoleni, a w głowach kiełkuje nam następna trasa rowerowa.

 

 

 

Andrzej Dudkiewicz

Dodaj komentarz