W zeszłym numerze poruszaliśmy problem mieszkańców ze Wspólnoty Osiedlowej 1 i 3. Przez miesiąc donice imitujące klimat francuskich ogrodów zmieniły swoją lokalizację. Dlaczego?
Pierwotnie sześć donic postawiono, aby uniemożliwić mieszkańcom parkowanie. W wersji oficjalnej zabieg miał służyć ratowaniu osiedlowego „zieleńca”. Bezmyślne przedsięwzięcie uniemożliwiło przy okazji wjazd innych samochodów. Nie było szansy aby podjechał podnośnik do naprawy dachu, straż pożarna musiałby jeździć przez parking i krawężniki, a osoby posiadające piece węglowe musiałyby nosić samodzielnie węgiel w workach czy na taczce z ulicy Osiedlowej. W styczniu donice zmieniły swoją lokalizację. Okazało się, że burmistrza odwiedzili mieszkańcy Wspólnoty Osiedlowej 1 i prawdopodobnie zasugerowali, że blokowanie dojazdu do klatki osobie niepełnosprawnej jest sprzeczne z lekarską przysięgą Hipokratesa doktora Kunta i ogólnym standardom panujących w cywilizowanym świecie. Po wizycie nastąpiła roszada donic i odblokowano wjazd do jednego bloku. Co z drugim? Osiedlowa 3 została zastawiona dodatkowo dwiema doniczkami. Teraz już nie ma nadziei na zaparkowanie tam samochodów, nie wspominając już o dojeździe pojazdów uprzywilejowanych i dostawczych. A miało być tak pięknie. Była już nawet gotowa koncepcja parkingu w tym miejscu. Jak wygląda walka o inne zieleńce na terenie miasta? Doskonałym przykładem jest „zieleniec” na osiedlu Mieszka I. W ostatnim czasie na jego środku zamontowano lampę, aby parkujący „wandale zieleni” mogli zobaczyć jak cofać.
red.