Jaki wpływ ma powiat na nasze codzienne życie, zwłaszcza w takich dziedzinach jak bezpieczeństwo medyczne czy drogi? Dlaczego zazwyczaj o powiecie gorzowskim słyszy się najwięcej kilka miesięcy przed wyborami? Odpowiedzi na pytania podjął się Radny i Członek Zarządu Powiatu Gorzowskiego – Antoni Sołtys.
- Już niedługo wybory samorządowe. Czuć już w powiecie mobilizację radnych?
- Pierwsze zwiastuny gorączki wyborczej już się zaczynają, tego nie da się wykluczyć, radni reprezentują partie i komitety wyborcze, gdzie ścierają się różne interesy polityczne. Dla przykładu, powrót do szpitala, który dla kostrzyńskich radnych od lat był największym problemem. Niestety od 2007 roku mogliśmy obserwować jedynie pozorowanie ruchów. Sytuacja z chwilą sprzedania szpitala przez poprzednie władze powiatu do 2015 roku była w zawieszeniu. Dla przypomnienia należy podać, że dziś Powiat Gorzowski ma 10% udziałów w nowej spółce i taki sam mamy wpływ na jego politykę. Kostrzyn nie poszedł drogą Dębna, Słubic czy Sulęcina, ale zdecydował się odciąć od odpowiedzialności za nasz szpital. Oczywiście decyzja nie była łatwa, ale w analogicznych przypadkach większość samorządów w Polsce nie zdecydowała się na utratę możliwości współdecydowania o losach swojego szpitala. Nie chcę nikogo osądzać, ale po 10 latach trudno znaleźć mieszkańców zadowolonych z obecnej sytuacji. Nowy Zarząd Powiatu Gorzowskiego ustabilizował dramatyczną sytuację. To, co mogliśmy zrobić, wykonaliśmy w stu procentach. Dzięki rządowej pożyczce spłaciliśmy szpitalne zobowiązania, wyjaśniła się także sytuacja względem ZUS-u oraz posiadamy zapewnioną płynność finansową i stabilny budżet.
- Nie przerażała Pana ta sytuacja finansowa „upadającego” powiatu. Zwłaszcza, że jako Członek Zarządu odpowiada Pan prawnie za jego sytuację finansową i zobowiązania?
- W swojej pracy zawodowej odpowiadam za realizację kilku milionowego kontraktu. Jako dyrektor odpowiedzialny za kontrakt na całą Polskę nie mogę sobie pozwolić na improwizację. Do swojej pracy w Zarządzie Powiatu Gorzowskiego, także podchodzę w sposób zadaniowy. Inaczej nie miałoby to sensu. Cieszę się, że po ostatnich wyborach samorządowych w powiecie udało się znaleźć ludzi nieuciekających od swojej odpowiedzialności. Nowe spojrzenie na pewne kwestie, które od lat wydawały się niemożliwe, przyniosło swoje efekty. Najgorsza sytuacja jest, gdy w samorządzie panuje marazm i stagnacja. Każda inicjatywa kończy się wtedy porażką. Powiat odpowiada za zapewnienie swoim mieszkańcom m. in. bezpieczeństwa medycznego czy dobrych dróg. Należy podkreślić, że są jeszcze drogi w naszym powiecie, które wymagają pilnych i niezbędnych remontów. Na szczęście w Kostrzynie, po zmodernizowaniu ulicy Narutowicza nikt nie może narzekać na stan powiatowych dróg.
- Wiosną w mieście trwała akcja związana ze zbieranie podpisów pod dodatkową karetką. Podpisał się Pan?
- Nie miałem wątpliwości, aby się podpisać. Pomimo tego, że część ludzi, którzy doprowadzili do aktualnej sytuacji próbowało upolitycznić tę akcję. Bez wątpienia takie społeczne inicjatywy są motywujące dla samorządowców. Jeśli mieszkańcy sami się nie zaangażują, to często można się zderzyć z urzędniczym murem. W latach 90-tych także były wspólne inicjatywy dot. powołania do życia parku narodowego czy strefy ekonomicznej. Wtedy społeczne działanie okazało się sukcesem.
- Czy tak ma wyglądać zarządzanie, wyłącznie poprzez inicjatywę obywatelską?
- Mogę się odnieść do Powiatu Gorzowskiego, z jego Zarządem i Radą, który wspiera inicjatywy obywatelskie i jest otwarty na pomysły swoich mieszkańców. Niejednokrotnie były prowadzone spotkania z mieszkańcami gmin i radnymi. Czasami były to trudne rozmowy, a złożone wnioski czy interpelacje radnych zazwyczaj kończyły się wypracowaniem kompromisu. Cieszę się, że jest duże zainteresowanie osób w działaniach obywatelskich. Popieram takie przedsięwzięcia i jako mieszkaniec będę uczestniczył aktywnie, bo są to skuteczne działania. Mieszkańcy poprzez swoje działania pokazują rządzącym, że chcą uczestniczyć w życiu politycznym. Zbyt długie przyzwyczajenie się do stanowiska, zasłania najważniejsze problemy i sposób na zarządzanie w społeczności samorządowej. Z tego powodu jestem zwolennikiem ograniczenia kadencji samorządowcom i parlamentarzystom. Po kilku kadencjach w samorządzie, wydaje się, że można trwać, a aktywność i pomysły wymyślić wyłącznie w roku wyborczym, usypiając czujność wyborców. To nie jest najlepsza metoda sprawowania władzy otrzymanej od mieszkańców.
- Dziękujemy za rozmowę.