Plac Wojska Polskiego po swojej kosztownej rewitalizacji mógłby bezkonkurencyjnie uczestniczyć w samorządowym konkursie „Bubel 10-lecia”. Jak można wydać ponad 3 miliony złotych na coś co jest brzydkie, nie działa prawidłowo i stwarza zagrożenie dla dzieci?
Modernizacja Palcu Wojska Polskiego zrealizowano ze środków Unii Europejskiej, podobnie jak park i amfiteatr. Długo oczekiwana inwestycja była bardzo dobrą wiadomością dla kostrzynian i burmistrza Kunta. Mieszkańcy mieli nadzieję, że w samym centrum miasta znajdą miejsce na odpoczynek w otoczeniu pięknych fontann i ciekawej miejskiej architektury. Dla burmistrza Andrzeja Kunta remont był idealnym pretekstem do zaniechania organizacji miejskiego Sylwestra, który od lat odbywał się właśnie na Placu. Od tego czasu burmistrz już nie musi marnować sobie sylwestrowego wieczoru, składając idiotyczne życzenia swoim mieszkańcom i wyborcom. Z chwilą oddania do użytku Placu Wojska Polskiego tylko najwięksi optymiści mogli przez chwilę się cieszyć. Okazało się, że nie da się w Kostrzynie przez całą długość Placu równo położyć granitowych chodnikowych płyt, a z marmurów można stworzyć niebezpieczne fontanny nawiązujące do berlińskiego pomnika Ofiar Wojny. Od lat mieszkańców, którzy widzieli normalne fontanny zastanawiał fakt dlaczego te na Placu albo nie działają, albo działają tylko przez chwilę. Zapytaliśmy miasto czy w ogóle ten bubel posiada obieg zamknięty i dlaczego fontanny działają cyklicznie. Burmistrz swoim zwyczajem odpowiedział humorystycznie. Poinformował, że instalacja posiada podziemny zbiornik buforowy, pompę i sondy – więc jak najbardziej można uznać to za obieg zamknięty. Dlaczego więc fontanny w obiegu zamkniętym działają cyklicznie?! Dlatego, że od samego początku okazały się techniczną kompromitacją. W odpowiedzi czytamy, że - „ubytek wody następuje przez parowanie i rozchlapywanie poza jej odbiorniki”. Wynika z tego, że fontanny nigdy nie posiadały szczelnego obiegu, a faktury za wodę musiały zrobić wrażenie na kostrzyńskich urzędnikach. Dziś musielibyśmy rozbierać prawie cały Plac aby naprawić naszą koncepcję architektoniczną. Pocieszające byłoby tylko to, że w końcu prawdopodobnie udałoby się normalnie położyć płyty granitowe na chodniku.
Bartosz Gajewski