Ze Zdzisławem Garczarkim o hejcie i nastrojach po tegorocznej WOŚP
rozmawia Sara Zdzitowiecka
Sara: - Zacznę od zacytowania Ciebie. W połowie stycznia napisałeś: "Powiem Wam, że jakoś pierwszy raz ... żyć się nie chce. Każdego roku o tej porze roku była euforia .... Cud WOŚP sprawiał, że dostawałem skrzydeł, że rok zapowiadał się optymistycznie, pięknie ... A teraz smutek, pomimo Pięknego Finału. Coś pękło... i sam nie wiem, jak to ogarnąć? Gdzie łapać wiatr w żagle? Jak zasnąć, kiedy myśli kłębią się w głowie? Jak to wszystko zwyczajnie strawić .... ?" Czy czujesz się już lepiej?
Zdzisław: - Już trochę lepiej, ale daleko mi do stanu, który był wcześniej. Przygnębiony byłem mocno. Sytuacja z Gdańska bardzo mnie przybiła i gdy dowiedzieliśmy się, że pan prezydent nie żyje to był szok i niedowierzanie. I jeszcze ta decyzja Jurka, że rezygnuje z bycia prezesem fundacji… Rozmawiałem z nim o tym, był autentycznie zdruzgotany i naprawdę brzmiało to strasznie ( Zmienił decyzję na szczęście ) Wyglądało to wszystko w bardzo czarnych kolorach. Trochę się przejaśniło..
Sara: - A dzień wcześniej, gdy prezydent jeszcze żył, napisałeś: "Taki dzień, jak niedziela 13 stycznia, wywołuje u mnie tak mieszane uczucia, że już nie wiem, jak to skomentować. Radość pomieszana z trwogą. Co się z nami dzieje, Polacy? Może na chwilę się zastanówmy i przestańmy pokazywać pierdoły na Facebooku, co ? Dacie radę o tym pomyśleć?"
Zdzisław: - Irytuje mnie bardzo jak przeglądam fb czasami wieczorami i np mimo takiego tragicznego zdarzenia, ludzie pokazują pierdoły na swoich fejsbukowych ścianach. Ja wiem, że fb jest po to, by można było się pokazywać, ale ubolewam nad tym, że fb staje się czymś strasznie miałkim.
Sara: - Ale też można dostrzec twój dziękczynny wpis dotyczący tego, że mieszkańcy Kostrzyna zgromadzili się na placu w czasie pogrzebu pana prezydenta i ze zniczy zapalili serce. Po przemowie naszego burmistrza zabrzmiała pieśń, która stała się swoistym hymnem tego czasu: "The Sound of Silence". A dzień potem w niedzielę wieczorem mieszkańcy spontanicznie na tym samym placu zapalali zimne ognie i zapalniczki tworząc: "Światełko do nieba". Podziękowałeś osobie, która zainicjowała to, by się zebrać.
Zdzisław: - Tak to prawda. Nie byłem w formie, by się tym zajmować, prócz zawodowych obowiązków. Świetnie zrobił to Remik Napierała, który był kiedyś szefem sztabu WOŚP. On do mnie zadzwonił, żeby to rozpropagować i zrobiliśmy to. To pokazało, że są ludzie, którym to jest potrzebne, by zjednoczyć się w zadumie w takich momentach.
Sara: - Czy ty spotykasz się z hejtem odnośnie siebie?
Zdzisław: - Zdarza się i ja usuwam po prostu takich klientów ze znajomych. Wolność polega na tym, by samemu będąc szczęśliwym, nie zabierać tego prawa do szczęścia innym i nie krzywdzić nikogo. To chyba jedna z podstaw demokracji. Nie może być tak, że ktoś nie wchodzi w czyjeś życie i uważa, że czyjś świat jest gorszy. Bardzo sobie cenię wolność i walczę z tym, by inni nie ingerowali w tę sferę mojego życia. Walczę z tym, jak potrafię. Czasami wdawałem się w dyskusje, ale gdy zorientowałem się, że adwersarz nadaje na innych falach, dawałem spokój. Jak ktoś nie rozumie moich odpowiedzi, wycofuję się. Niech każdy po swojemu składa swoje literki.
Sara: - Czy była też inicjatywa, by włączyć się w akcję "Murem za Owsiakiem?"
Zdzisław: - Oczywiście, ale Jurek już wrócił na stanowisko prezesa i taki zamiar stracił naturalnie sens. Natomiast przyszła do mnie młodzież, której zapał i zaangażowanie mnie zdumiewa. Marzą o festiwalu w maju z "serduszkiem w tle". Dogadali się z fajnymi kapelami, które zagrają charytatywnie. Myślę, że to ma szansę wypalić.
Sara: - Zaakcentowałeś zapał młodych, ale też seniorzy są mocną stroną naszego miasta, prawda?
Zdzisław: - Seniorzy od zawsze uczestniczą w naszych finałach WOŚP, zajmują się loterią, kawiarenką, sprzedają wyśmienity bigos i grochówkę. Mają, jak sami mówią dużo czasu i ochoczo się włączają w pomoc i uczestnictwo w imprezach.
Sara: - Kiedyś miałeś pomysł, by zamienić KCK z Kręgielnią?
Zdzisław: - Po reorganizacji naszej instytucji zastanawiałem się, czy może nie było by lepiej, aby przenieść do budynku przy Sikorskiego działające w ,,Kręgielni” stowarzyszenia i organizacje pozarządowe, a całą działalność Centrum Kultury go ,,Kręgielni”. Jednak po rozmowach z przedstawicielami organizacji seniorskich, uszanowałem ich zdanie i doszedłem do wniosku, że nie ma sensu zmieniać im czegoś, z czego nie byliby zadowoleni. W ,,Kręgielni” mają biura na parterze, tu są dwa piętra. Jest tu wprawdzie platforma dla niepełnosprawnych, która może wózek zawieść na górę, ale to zdaje egzamin raz na jaki czas i nie do ciągłego codziennego używania.
Sara: - Co cenisz sobie najbardziej?
Zdzisław: - Ciszę i spokój. Duże miasta i zgiełk lubię tylko na chwilę, pracuje mi się dobrze w małym mieście a bardzo dobrze mi się żyje i mieszka na wsi.
Sara: - Czy to była dobra decyzja przenieść finał WOŚP z amfiteatru do ,,Kręgielni” ?
Zdzisław: - To była decyzja spowodowana prognozami pogody, które się ostatecznie sprawdziły. Bardzo dobrze, że tak zdecydowaliśmy, bo w deszczu i wietrze, zarówno artystom jak i odbiorcom nie byłoby komfortowo. W ciepłej ,,Kręgielni” ustawiliśmy wszystkie stoiska i kiermasze. Było przytulnie i sądzę, że w następnych latach zostaniemy przy tej koncepcji organizacji Finałów WOŚP.