11 luty nie był dobrym zwiastunem na Walentynki. Zwłaszcza wśród urzędników odpowiedzialnych za przygotowanie przetargu na krytą pływalnię. Kosztorysy przez lata opracowywane przez burmistrza Kunta przez ostatnie trzy lata rozsypały się jak karciany domek.
Na krytą pływalnię mieszkańcy Kostrzyna i okolic czekają od lat. Jeszcze trzy lata temu środowisko burmistrza Kunta oficjalnie informowało, że miasto nie stać na krytą pływalnię, że są ważniejsze cele itp. Wszystko zmieniło się dwa lata przez wyborami. W obawie przez ewentualną porażką wyborczą dawny chirurg, a obecny burmistrz, publicznie oznajmił dobrą wiadomość, że już nas stać i rusza budowa kompleksu wodnego. Owieczki burmistrza uwierzyły i włodarz ma obecnie szansę na spełnienie swojej wyborczej obietnicy. W zeszłym roku dostaliśmy nawet dofinansowanie z Ministerstwa Sportu w kwocie 30% od kosztorysu na 16 mln (około 5 mln. zł). Chwilę przed wyborami okazało się, że najtańsza oferta wynosi 26 mln. Przetarg unieważniono – postanowiono zaczekać na nowy budżet, aby dołożyć kilka milionów. W styczniu ogłoszony kolejny nieograniczony przetarg. Z budżetu przeznaczono dodatkowe 7 000 000 zł i w optymizmie czekano na rozstrzygnięcie przetargu. Południe 11 lutego rozwiało nadzieję wśród zwolenników szybkiej budowy kostrzyńskiej pływalni. Najtańsza oferta wynosi prawie 31 mln. zł. Przy rocznych dochodach wynoszących 99 mln. sprawia to lekki kłopot. W latach kiedy na kryte baseny były 50% dofinansowania burmistrz Kunt twierdził, że nie narazi publicznych wydatków na takie obciążenie. Z dotacją koszt budowy basenu np. w 2014 roku wynosiłby 10% rocznych dochodów. Dziś jest to obciążenie na poziomie 25%. Pięć lat temu nie było nas stać, a dziś już tak – zapewne pytanie do psychiatry, a nie do chirurga. Prawdopodobnie miasto ogłosi trzeci przetarg, co przedłuży początek budowy o min. pół roku. Burmistrz będzie chciał renegocjować warunki dotacji, aby liczyć ją od tegorocznego kosztorysu (23 mln.). Zamiast 5 mln dotacji dostaniemy wtedy o 2 mln zł. więcej i nic to ogólnie przy takich kwotach nie zmieni. Równie dobrze w ramach oszczędności burmistrz mógłby pojechać do Warszawy pociągiem z kanapkami „na drogę”. Na szczęście budowa pływalni jest priorytetem i się prawdopodobnie rozpocznie. Niestety kosztem wieloletnich wyrzeczeń finansowych. Już słychać sugestie burmistrza, że stabilna sytuacja gminnego budżetu jest dla niego najistotniejsza. Zapewne taki imperatyw jest związany z traumą po zarządzaniu powiatowym szpitalem, dziś w likwidacji. Problem w tym, że w 2019 roku koszty własne gminy wzrosły prawie o 10% (do utrzymania dojdzie żłobek i nowa hala sportowa przy SP1). Roczne utrzymanie pływalni to kolejne 10%, a jedynym sposobem na ten kłopotliwy trend to podnoszenie lokalnych podatków i udział w płatnych plebiscytach na „wójta roku”. W międzyczasie już trzeci rok kostrzyńskie dzieci czekają na „mały basen”. Podczas remontu w bezmyślny sposób zgruzowano jedną z ostatnich kostrzyńskich historycznych pamiątek – Morsa. Dla przesądnych dwuletnie opóźnienie w remoncie odkrytego basenu może być wynikiem „zemsty Morsa”. Aż strach pomyśleć jaką zemstę Mors przygotował na krytą pływalnię – przetargowe zwiastuny już można dostrzec.
red.