W tym roku w dniach 20 – 24 i 27 – 31 maja dwie grupy emerytów Arctic Paper uczestniczyły w wycieczce turystycznej i tradycyjnie już od kilku lat jedziemy nad morze. Powoli stajemy się ekspertami wybrzeża morskiego.Organizatorzy ponownie zorganizowali wyjazd do Ustki, w której byliśmy już w 2015 i 2016 r. Zakwaterowanie znakomite, zamieszkaliśmy w DW Radość przy ul. Limanowskiego biegnącej wzdłuż promenady. Do morza tylko przez ulicę, do latarni morskiej i falochronu około 300 m. Pogoda dopisała, nie za gorąco, nie za zimno, można było bez tłoku spacerować brzegiem morza, a deszczyk czasami kropił, ale przeważnie wtedy, kiedy jechaliśmy autokarem. Program wycieczki niewymagający wielkiego wysiłku, do południa zwiedzanie, po południu czas wolny. Jedni zadowoleni, że nie musieli się nachodzić, inni trochę zawiedzeni, że nie wykorzstano wiecej czasu na zwiedzanie ciekawych miejsc. Bliskość morza sprawiła, że większość uczestników zaraz po obiedzie pierwszego dnia po przyjeżdzie udała się na wędrówki brzegiem morza.
Drugi dzień. Już o 7 sniadanie a godz. 8 wyjeżdżamy do Jarosławca rekreacyjnej wsi wypoczynkowej i rybackiej oddalonej około 20 km brzegiem morza od Ustki. Jak emerytura może rozbestwić niektórych, mój współlokator pokoju bez przerwy narzeka na to, kto wymyślił tak wczesne wstawanie, ale w autokarze nikt nie narzeka, wszyscy są żądni przygód. W Jarosławcu parkujemy nieopodal Latarni Morskiej i Muzeum Bursztynu. Latarnię Morską wysoką na 33,3 m postawiono w 1829 r. Zwiedzamy Muzeum Bursztynu, które przedstawia genezę bursztynu bałtyckiego. Zbiory muzeum stanowi 1500 muzealiów, z których 150 prezentowanych jest zamiennie na ekspozycjach. Do cenniejszych eksponatów należą, bryła bursztynu ważąca 2906 g, niebieski bursztyn bałtycki, oraz bardzo rzadkie i doskonale zachowane inkluzje (ciała obce znajdujace sie w minerale ) pasikonika i szyszki sosnowej. Z Muzeum spacerujemy nad morze, gdzie na odcinku 2 km ciagną się klify dochodzące do 45 m wysokości.Oglądamy przystań rybacką, mimo, że turystyka jest na pierwszym miejscu w wiosce to rybacy wciąż stanowią znaczną cześć lokalnej społeczności. Wracamy 2 km do Jezierzan nad jeziorem Wicko. W Jezierzanach zwiedzamy Galerię Rybacką prowadzoną przez rybaka i pasjonata Pana Leszka Kołakowskiego, który przez lata zbierał eksponaty. Rybak z 25-letnim stażem bardzo ciekawie opowiada o zbiorach i cieżkiej pracy. Obok Jezierzan ciągnie się poligon NATO. Wojskowy teren zajmuje na lądzie 2 704 ha. Przylega do niego ok. 90 tys. ha poligonu morskiego. W wiosce ciągle słychać wybuchy z poligonu. Wracamy do Domu Wczasowego, obiad, a po południu spacerki nad morzem.
Dzień trzeci. Zgodnie z planem o 8.00 wyjeżdżamy do Darłowa, oddalonego od Ustki 40 km brzegiem morza i 80 km szosą.W Darłowie jedziemy do nadmorskiej dzielnicy Darłówko gdzie robimy spacerek po nowej nadbrzeżnej promenadzie; nie sposób także ominąć rozsuwany most przez rzekę Wieprzę imieniem Kapitana Witolda Huberta. Most taki jedyny na terenie Polski przeznaczony dla ruchu pieszego i pojazdów ratowniczych. Akurat trafiamy na przepływający statek wycieczkowy i możemy podziwiać zasadę działania rozsuwanego mostu. Informacyjnie cyklicznie, w Darłowie odbywa się Międzynarodowy Zlot Historycznych Pojazdów Wojskowych. Latem raz w tygodniu kursuje statek wycieczkowy na wyspę Bornholm.W drodze powrotnej zatrzymujemy się w wiosce Krupy około 10 km od Darłowa, w której znajduje się park rozrywki Leonardia, królestwo gier drwnianych na świeżym powietrzu. W parku znajduje się ich około setka. Są to zarówno gry jednoosobowe jak i wieloosobowe. Proste zasady sprawiają, że nawet najmłodsi nie będą mieć problemu z ich opanowaniem. Większośc gier została wykonana z drewna z elementami metalowymi. Jest też pracownia Mistrza Leonarda, gdzie można złożyć modele jego wizjonerskich maszyn. Nasi seniorzy przypomnieli sobie gry młodości, zabawy było co niemiara. Powrót do Ustki, po południu chętni wybierają sie na rejs statkiem po morzu, wieczorem od 19 można się wybrać na wieczorek taneczny po 7 zł od głowy organizowany przez dom wczasowy. Jedni narzekają, że im coraz trudniej, coraz mnej chce się chodzić, ale spora grupa naszych pokazała na wieczorku ile niewykorzystanej energii w nich drzemie.
Dzień czwarty. Jedziemy do Sławna, 20 km od morza Bałtyckiego, niedużego miasta zamieszkałego przez 12,5 tys mieszkańców, którego cały obszar Starego Miasta został wpisany do rejestru zabytków. Spacerujemy ulicami starówki, oglądamy fragmenty murów obronnych z gotyckimi bramami miejskimi, Koszalinską i Słupską, gotycki Kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, Ratusz, zabytkowe kamienice. Idziemy do Domu Kultury, gdzie uroczyscie przyjmuje nas Pani Dyrektor. Zwiedzamy nieduże muzeum w Domu Kultury, a na zakończenie wręczają nam drobne upominki.Wieczorem organizujemy piknik na wydzielonym terenie obok Domu Wycieczkowego, przy kiełbaskach i piwku, przyjemnie spędzając czas. Towarzyszą nam duże mewy srebrzyste o rozpiętości skrzydeł do 150 cm i wadze do 1500 g, niektóre tak są rozbestwione, że jedzą nam z ręki.
Dzien piąty, dzisiaj tylko pakowanie bagaży, krótki spacer nad morzem i po obiedzie wyjazd do domu.
Z wesołych zdarzeń, trzem uczestnikom I grupy przytrafiła się przygoda. Nie przeczytali w jakich godzinach czynna jest obrotowa kładka w porcie morskim. Wieczorem poszli kładką na drugą stronę rzeki Słupi. Wmiedzyczasie kładkę zamknięto do rana i nasi dzielni piechurzy zamiast 400 m mieli ponad 5 km do domu.
Podziękowania Zarządowi Arctic Paper Kostrzyn S.A. za umożliwienie zorganizowania wycieczki, oraz organizatorom Janowi Czarneckiemu i Renacie Błochowiak - Dobosz tradycyjnie za dobrą organizację i prowadzenie wycieczek.
Andrzej Dudkiewicz.