Projekt kolejnego budżetu Kostrzyna nad Odrą autorstwa Andrzeja Kunta nie przewiduje tzw. budżetu obywatelskiego. Takie rozwiązania od lat są rekomendowane praktycznie przez wszystkie instytucje związane z samorządami, łącznie z polskim rządem. Dlaczego burmistrz Kunt reaguje na hasło „budżet obywatelski” jak niektórzy na wodę święconą?
Budżet partycypacyjny (obywatelski) polega na wydzieleniu z ogólnego budżetu gminy części środków, które zostaną wydane zgodnie z oczekiwaniami mieszkańców. Prawie każde szanujące się miasto posiada taką możliwość i każdego roku mobilizuje swoich mieszkańców do obywatelskiej aktywności w pozyskiwaniu tych pieniędzy na lokalne, dedykowane przedsięwzięcia. Jesienią praktycznie w każdej okolicznej gminie odbywają się głosowania mieszkańców nad projektami, które następnie finansowane są z budżetu gminy. Jeśli lokalna społeczność jest zdeterminowana, to nie musi czekać na „lepsze lata”, tylko sama jest w stanie zrealizować konkretny projekt. W taki sposób powstają m. in. ścieżki rowerowe, chodniki czy siłownie zewnętrzne w Dębnie, Witnicy i Gorzowie. Dla samorządowców jest to wyjątkowa okazja aby mieszkańcy się mobilizowali i czuli się częścią lokalnej społeczności samorządowej. Burmistrz Kunt ma inną koncepcję. Prawdopodobnie, po wieloletnich obserwacjach, uważa, że mieszkańcy Kostrzyna samodzielnie nic mądrego nie są w stanie wymyślić i tylko wydamy w idiotyczny sposób np. milion złotych. W pewnym sensie ma rację, gdyż pomysł Pani Zosi z podstawowym wykształceniem może być dla doktora zupełnie irracjonalny. Ponadto strata kontroli nad każdą złotówką to realne niebezpieczeństwo częściowej utraty swojej feudalnej pozycji w gminie. Wiara w swoją nieomylność i błyskotliwość to prawdopodobnie jedna z przyczyn wycinania budżetu partycypacyjnego z projektów budżetowych w gminach. Na szczęście kostrzynianie mają burmistrza Kunta i wydawanie publicznych środków w głupi sposób jest wykluczone.