Dzięki długoletniej wizji i wysublimowanej koncepcji architektury krajobrazu Kostrzyn nad Odrą nie pozwala, w przeciwieństwie do innych gmin, aby w mieście rosły nieokiełzane chwasty przy chodnikach, parkach i skwerach. Całodobowa praca burmistrza sprawia, że trawa w mieście niemal przez cały rok jest zielona, a naszych skwerów i parków mogą nam zazdrościć nawet francuscy projektanci ogrodów.
Kwitnące polne kwiaty w miejskiej przestrzeni, takie jak m.in. maki, są objawem typowego zdziczenia krajobrazu. Aby nie dopuścić do takich przypadków Miasto na „utrzymanie zieleni” w zeszłym roku wydało ponad 1,6 miliona złotych. Zapewne kwota byłaby niższa, ale z rocznego sprawozdania można się dowiedzieć o pracach związanych z „oczyszczaniem stawiku”. Urzędnicy doskonale wiedzą, że nic nie wywołuje takiej radości w mieszkańcach jak koszenie trawy, zwłaszcza w okresach suszy, które w naszym regionie od kilku lat są wręcz permanentne. Jeśli byśmy postawili na barbarzyński krajobraz, świadczący o naszych przyrodniczym upośledzeniu, to moglibyśmy na samej „zieleni” rocznie oszczędzić około miliona złotych (analogicznie do wydatków okolicznych miast). Za taką kwotę można byłoby zbudować 20 placów zabaw. Problem tylko w tym, że nowe place zabaw zazwyczaj projektowane są na terenach zielonych i nie byłoby już czego tam kosić i plewić.