Myliłam się pisząc w Gazecie Kostrzyńskiej nr 15, że 27 sierpnia Uchwała o współpracy z władzami Sambora uzyska większość głosów radnych, bo wycieczka sponsorowana przez kostrzyńskich podatników pewnie już została zaplanowana. Faktem jest, że wycieczka była zaplanowana, ale wobec oporu radnych, nie została zrealizowana. Wiceprzewodniczący T. Łysiak odmówił odczytania tekstu uchwały (zgodnie z procedurą przed głosowaniem zawsze odczytywany jest tekst uchwały), twierdząc, że nie będzie czytał treści tej haniebnej dla Polaków uchwały.
Myślę, że na porażkę Kunta złożyło się kilka powodów związanych z niepodjęciem przez radnych tej kontrowersyjnej uchwały. Po pierwsze, bardzo słabe uzasadnienie uchwały o współpracy Kostrzyn-Sambor z którego nie wynikało zupełnie nic, a nawet dla bardziej oczytanych radnych, było to uzasadnienie obraźliwe. Radni nie uzyskali informacji w jakich obszarach współpraca ma się odbywać, a mało przekonujące niemal wyszeptane na Sesji przez radnego Michała Kunta argumenty o Domu Polskim i Polakach w Samborze, chyba Jego samego do końca nie przekonywały, że o to w uchwale chodzi.
Po drugie, na Sesji nie było burmistrza (urlopował), więc fizycznie nie mógł zarządzić dyscypliny partyjnej w 12-osobowym Klubie Radnych Andrzeja Kunta kierowanym zresztą przez radnego Łysiaka. Kilka dni przed planowaną Sesją, radny Łysiak zapowiadał sprzeciw wobec podjęcia uchwały o współpracy partnerskiej z miastem Sambor. Kunt był wówczas obecny na komisji, ale ufny w swoją „nieomylność i moc”, zlekceważył zapowiedź T.Łysiaka. To lekceważenie było wg mnie początkiem klęski burmistrza.
Po trzecie, argumenty przeciwko podjęciu uchwały przedstawione przez Wiceprzewodniczącego Łysiaka były lepsze niż treść uchwały proponowanej przez Kunta, były jasne, rzeczowe, wręcz naukowe i przekonujące. Pan Łysiak wykazał się dużą wiedzą nt. aktualnej sytuacji społeczno-politycznej na Ukrainie związanej np. z uhonorowaniem banderowców przez Parlament Ukrainy, czy współfinansowaniem pomnika Stefana Bandery przez obecnego mera Sambora.
Po czwarte, nieśmiałe wypowiedzi zwolenników podjęcia uchwały sugerujące, że skoro taka umowa była, to należy ją kontynuować, okazały się mało przekonujące, bowiem były nieprawdziwe. Już wcześniej informowaliśmy Szanownych Czytelników, że od 2006 roku nie było umowy o współpracy Miasta Kostrzyn z Samborem (!), chociaż przez 9 lat burmistrz Kunt i kolejni przewodniczący Rady Miasta, nie zauważali jej braku i podróże do Sambora miały miejsce.
Burmistrz się obraża
Po powrocie z urlopu burmistrz zaczął działać. W rozmowie z wiceprzewodniczącym RM T. Łysiakiem burmistrz stwierdził, że źle się stało, że radni nie podjęli uchwały, ale postara się to załatwić inaczej. I załatwił, poprosił o pomoc radnych… powiatowych! Podobno, radni powiatowi z Kostrzyna, jakby nie czytali lokalnych gazet, które opisały całe zamieszanie na Sesji RM w dniu 27 sierpnia, bardzo wspierali burmistrza Kunta. Radny Łysiak twierdzi, że nie można wpływać na światopogląd radnych, bowiem każdy człowiek ma prawo do własnych poglądów i to należy uszanować. Radny Naumowicz przyznaje, że głosowanie nad podjęciem uchwały było bardzo trudne, bowiem dotyczyło podjęcia decyzji zgodnie z własnym sumieniem. Radny Tatarewicz mówi ,,nie jestem przekonany co do słuszności czy niesłuszności podjęcia współpracy z Samborem. Nie jest to dla mnie kwestia, żeby nie kontynuować współpracy. Jak pani wie, uchwały czasem wracają”. Zgadzam się z p.Tatarewiczem, że uchwały czasem wracają, zwłaszcza gdy zależy na tym burmistrzowi, ale nigdy jeszcze zamiast samorządu miasta uchwał nie podejmował samorząd powiatu. Moim zdaniem Kunt dopuścił się swojego rodzaju zdrady własnych radnych i dał przykład bardzo złym i mało przyzwoitym praktykom, które nie przystoją burmistrzowi żadnego miasta.
Powiat gorzowski zamiast Kostrzyna
Zapytałam rzecznika Starostwa Powiatowego p. Wiesława Ciepielę, jakie będzie stanowisko Powiatu w sprawie prośby burmistrza Kostrzyna o podjęcie współpracy z Samborem. Pan Rzecznik odpowiada, że p. Starosta Małgorzata Domagała przygotowuje na najbliższą Sesję powiatową (30.09.br.) projekt uchwały o współpracy powiatu gorzowskiego z miastem Sambor!, bo taka była wola radnych powiatowych wyrażona na komisji na którą przyjechał burmistrz Kunt. Z moich kilkuletnich obserwacji współpracy Miasta Kostrzyn z Powiatem wynika, że nic nie dzieje sie za darmo i ta współpraca może nas drogo kosztować. Pani Starosta ubiega się o poselski mandat , może więc chodzi o wyborcze poparcie?. A tak na marginesie, to pytam burmistrza Kostrzyna, skąd ta nagła miłość do powiatu, od którego tak niedawno chciał się odłączyć. Czyż nie pamiętacie Państwo tych opowieści burmistrza o podjęciu współpracy ze Słubicami i tworzeniu powiatu nadodrzańskiego. Moje zdumienie wywołuje też fakt, że burmistrz Kostrzyna poświęcił swój cenny czas na udział w posiedzeniu wspólnych komisji Rady Powiatu. Jakoś nie mogę sobie przypomnieć, żeby walczył w Powiecie o uratowanie szpitala, o reaktywowanie pediatrii, nie mówiąc już o siedmioletnim milczeniu w sprawie nie wypłacenia zaległych odpraw i wypłat 360 pracownikom byłego SP ZOZ w Kostrzynie. Czyżby sprawa wyjazdu do Sambora była ważniejsza od w/w spraw dotyczących bezpośrednio mieszkańców Miasta i okolicznych gmin. Czy takie postępowanie miejscowej władzy jest etyczne? Jeżeli władza nie szanuje woli większości radnych miejskich, to czy zdanie zwykłego mieszkańca ma jakiekolwiek znaczenie? Niejednokrotnie przekonaliśmy się, że burmistrz lubi postawić na swoim i skoro zaplanował tę wycieczkę na Ukrainę na koszt podatnika, to nie odpuści, bo jak słyszeliśmy od burmistrza Kunta na wspólnym posiedzeniu komisji RM ,,tam jest tak fajnie, a władze Sambora zawsze przygotowują wspaniałą gościnę”. Pytam więc, co jeszcze oprócz wspaniałej gościny wydanej na cześć "wycieczki na koszt podatnika", dała Kostrzynowi ta długoletnia współpraca (Kunt jest burmistrzem od listopada 2002 roku). Może coś mnie ominęło, ale słuchając uważnie na sesjach sprawozdań burmistrza, nie wychwyciłam nigdy informacji o wymianie kulturalnej, oświatowej, gospodarczej, czyli np. o wspólnych konferencjach naukowych czy wspólnie realizowanych projektach. Samo wożenie prezentów jest mało satysfakcjonujące, myślę więc żeby tak na poważnie podsumować efekty współpracy Kostrzyna nad Odrą nie tylko z Samborem ale i z innymi miastami partnerskimi, które rzekomo mamy w Holandii, Włoszech, Szwecji i o podjęcie takiej debaty apeluję do radnych miejskich. Oby nie okazało się, że tylko na papierze wszystko wygląda fajnie, bo to byłaby już nie klęska Kunta, a wręcz katastrofa i ośmieszenie Miasta, które dumnie prezentuje swoje miasta partnerskie na tablicach wjazdowych do Kostrzyna.
Stefania Martynowicz