W sierpniu czytelnicy biuletynu samorządowego, kosztującego mieszkańców 60 tysięcy złotych i wydawanego przez fundację zatrudniającego miejskiego radnego, mogli lakonicznie przeczytać, że Kostrzyn nad Odrą zajął najwyższe w lubuskiem 16. miejsce. W zeszłym roku byliśmy na miejscu siódmym. Skąd ten spadek?
Ponieważ urzędnicy odpowiedzialni za wydawanie samorządzącej „gazetki” nie pofatygowali się wprowadzić mieszkańców w szczegóły Rankingu Rzeczpospolitej. Spróbujemy wytłumaczyć jego zasady. Gazeta, tworząc ranking, podzieliła polskie samorządy na trzy kategorie: gminy miejskie, miejsko-wiejskie i wiejskie. W pierwszym etapie gazeta otrzymuje z ministerstwa finansów dane o kondycji samorządów. Po weryfikacji czy gmina posiada dobrą kondycję finansową, rozpoczęło się wysyłanie do 250 gmin ankiet, które należało odesłać do 16 czerwca 2016 roku. Ocena dotyczyła lat 2012-2015 i brano pod uwagę m. in. dynamikę wzrostu wydatków majątkowych w przeliczeniu na mieszkańca, wartość zdobytych środków unijnych na mieszkańca, dynamikę wzrostu dochodów własnych, relację nakładów inwestycyjnych do przyrostu zadłużenia, dynamikę wzrostu wydatków ogółem na mieszkańca w wybranych działach oraz indywidualny wskaźnik zadłużenia za 2014 r. W drugim etapie oceniano, też za lata 2012-2015, m.in: udział wydatków na realizację kontraktów z organizacjami samorządowymi, liczbę złożonych wniosków o dofinansowanie organizacji pozarządowych, liczbę podmiotów gospodarczych w przeliczeniu na 1 tys. mieszkańców, jak również wyniki testu szóstoklasistów oraz gimnazjalistów w roku szkolnym 2014/2015, liczbę miejsc w przedszkolach w stosunku do liczby dzieci w wieku przedszkolnym, ocenę wiarygodności kredytowej gminy, współpracę z jednostkami pomocniczymi, inicjatywy w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego, wspieranie przedsiębiorczości. W ankiecie padło także pytanie kiedy gmina uruchomiła wypłaty z programu Rodzina 500+.
Dlaczego odnotowaliśmy spadek? Kilka pytań w tabelkach okazały się dla naszego miasta nieszczęśliwe. Kapitułę rankingu interesowały np. wydatki na budżet obywatelski, który burmistrz Kunt uważa za kwestię mody i megalomanii w nazewnictwie, działalność gminy na gruncie współpracy partnerstwa publiczno-prywatnego, ilość załatwionych spraw przez platformy internetowe Urzędów, ilość bezpłatnych stref z dostępem do internetu na terenie gminy oraz ile gmina w swoich jednostkach organizacyjnych stworzyła darmowych stanowisk komputerowych dla mieszkańców. Niestety większość tych pytań wywołała konsternację wśród kostrzyńskich urzędników. Miejsce w drugiej dziesiątce jest bez wątpienia sporym osiągnięciem dla gminy. W rankingu brano pod uwagę gminy z najlepszą sytuacją finansową. Takie miasta mogą przeznaczać miliony na współpracę z organizacjami pozarządowymi czy promocję. Gorzej jak miasto postawiło na zabezpieczenie zdrowotne swoich mieszkańców i jest np. właścicielem szpitala. W takiej sytuacji miliony wydawane na nierentowną służbę zdrowia źle wpływają na ranking.
Bartosz Gajewski