Sezon rowerowych wycieczek praktycznie już się zakończył. Trzecia dekada września była wymarzona na rowery. Członkowie Stowarzyszenia ,,Człowiekiem Jestem” w tym czasie zorganizowali kolejną wycieczkę rowerową, póki pogoda dopisywała. Plan przewidywał południowy region od Kostrzyna, ale najpierw trzeba przejechać pociągiem przez rozległe tereny otuliny Parku Narodowego.
W ostatni dzień lata nasza silna grupa melduje się o 10 rano na dworcu kolejowym. Jedziemy regionalnym do Radowa, miła obsługa pomaga nam wprowadzić rowery do pociągu. Trasa wycieczki rowerowej to Radów, Sienno, Ośno Lubuskie, Gronów, Stańsk, Czarnów, Żabice, Stacja kolejowa Ługi Górzyckie, przejazd trasą rowerową przez otulinę Parku Narodowego i Kostrzyn. Po 20 min. jazdy pociągiem jesteśmy na miejscu, słonko świeci, ciepło, wymarzona pogoda na rower. Ze stacji kolejowej do wsi kilkaset metrów. Radów niewielka wieś zamieszkała przez 238 osób. We wsi Kościół rzymskokatolicki p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa z XIII w. Wieś położona na wysokości 92 m n.p.m. a więc wysoko jak na nasze nizinne warunki. Skręcamy na regionalną drogę do Ośna Lub. przez Sienno, do Ośna mamy około 10 km. Niezwykle ciekawa trasa, cały czas zjazdy, podjazdy i zakręty. Po obydwu stronach drogi mnóstwo drzew i krzewów w tym duża ilość śliwki węgierki. Grupa co chwilę zatrzymuje się na popas, jak tu przepuścić dorodnym licznym na drzewach, nad wyraz słodkim i nierobaczywym śliwkom. Po 3 kilometrach dojeżdżamy do Sienna. Mała wioska zamieszkała przez 186 mieszkańców. We wsi Kościół Filialny pod wezwaniem M .B. Ostrobramskiej z połowy XVI w. oraz odnowiony dwór obecnie dom nr 33 z końca XIX w. Po następnych 4 km. mijamy małą popegeerowską wioskę Podośno, w której w poprzednim systemie działały 3 państwowe gospodarstwa rolne. Ok. 1,5 km. przed Ośnem długi jednostajny zjazd do miasta. Ośno Lubuskie, niewielkie miasto zamieszkałe przez 3904 mieszkańców, w 1939 r. Ośno liczyło 5515 osób. Miasto z szeregiem zabytków, min. Kościół parafialny pod wezwaniem Św. Jakuba, gotycki z lat 1298 – 1380. Miejscowość otaczają mury obronne z XIV – XV w., w których umieszczono 12 baszt. Mury otaczają miasto na długości 1350 m. Nie zwiedzamy miasta, skręcamy w lewo i ulicą Gronowską, później Wodną jedziemy na obrzeża miasta nad jezioro Reczynek. Ładne jezioro o pow. 40 ha i maksymalnej głębokości 14,8 m, podobno raj dla wędkarzy. Zatrzymujemy się przy zagospodarowanym kąpielisku, robimy krótki postój na posiłek i zregenerowanie sił. Przy kąpielisku zainstalowano wymyślne sprzęty do treningu, nasze dziewczyny naturalnie musiały każde urządzenie przetestować. Jedziemy dalej, teren cały czas pofalowany, mijamy małą wioskę Gronów 4 km od Ośna. Wioska zamieszkała przez 122 osoby, we wsi Kościół p.w. Św. Piusa z XIII w. Wjeżdżamy w lasy Gronowsko-Stańskie. Starsi pamiętają, jakie tu zbierało się grzyby w latach 70 – 90 XX w., były dorodne prawdziwki, rydze i zielonki. Po dwóch kilometrach od Gronowa skręcamy w lewo, leśną drogą kilkaset metrów i jesteśmy nad leśnym jeziorkiem Imielno. Ileż to razy jako młodzi ludzie przyjeżdżaliśmy tutaj na kąpiel. Obecnie zaskoczenie, poziom jeziora znacznie się obniżył, podręczniki podają, że jeziorko ma 19,6 ha powierzchni i max. głębokość 7,6 m., ale patrząc na poziom lustra wody głębokość chyba nie przekracza 6 m. Wracamy do szosy i po 1,5 km. jesteśmy w Stańsku. Ze Stańska do Czarnowa jedziemy 3 km asfaltową trasą rowerową poprowadzoną obok szosy. No proszę nawet w takich wioskach dbają o rowerzystów. W Czarnowie skręcamy w lewo w kierunku Górzycy, po około 3 km. mijamy Żabice, jeszcze 2 km i jesteśmy obok Żabickiego fortu. Przy forcie kilka samochodów i rzesza turystów. Skręcamy w prawo, jedziemy w kierunku stacji kolejowej Ługi Górzyckie, najpierw kilkaset metrów po równym a później ostry zjazd, na odcinku 1,5 km obniżamy się o 50 m. Skręcamy na utwardzoną trasę rowerową przez łąki, otulinę Parku Narodowego, opisywaliśmy trasę podczas wycieczki w 2014 r. Pogoda dopisuje humory też, ale cóż to, po około 2 km. skończyła się nasza trasa rowerowa, w miejscu trasy zaorane tereny. Przecież tą trasą jeździłem od lat 60-tych ubiegłego wieku! Trasa zaznaczona jest na międzynarodowych mapach, otulina Parku Narodowego i taki blamaż. Tak myślę, skończą się dotacje z Unii Europejskiej, przestaną orać otulinę, ale trasy rowerowej już nie odbudują. Kto tu rządzi?. Próbowaliśmy dostępnych ścieżek, szukaliśmy przejazdu przez otulinę, ale udało nam się tylko wyjechać na szosę szybkiego ruchu przed Ługami Górzyckimi. Ujechaliśmy kilkaset metrów i mija nas pojazd z prędkością ponad 120 km na godz. Około 200 m przed nami wyrzucają przez okno szklaną butelkę po piwie, całe szczęście, że ta inteligentna butelka skakała po asfalcie jak piłka pingpongowa i się nie stłukła. Samochód szybko zniknął z oczu, a my cichutko dojechaliśmy do Kostrzyna.
Wycieczka jak zawsze była w pełni udana tylko przychodzi refleksja, czemu u Nas tak nie lubią rowerzystów, od 2000 roku nie poprowadzono trasy do Słońska, mimo, że jest miejsce, a teraz zlikwidowano ostatnią trasę na południe od Kostrzyna. Mamy wielki Park Narodowy i w okolicach Parku nie ma tras rowerowych. Rowerzyści zza Odry nie mogą wyjść z podziwu nad naszym geniuszem organizacyjnym.
Andrzej Dudkiewicz